Rower nie wyszedł za namową Marcina, który od wieczora o nim zagadywał, ja mam takiego lenia na rower, że SZOK sam się nie poznaję, no ale cóż, rower nie za to mówię do Marcina, ty jadę na Pniowiec za morsować jedziesz, on się teraz miga :), ale mówię drugi raz dawaj na spontana dasz radę, do tego jego żona mówi idź no co dawaj heh no i polazł do wody 🙂
Tak że Marcin GRATKI i trzymam kciuki za kolejne wejścia, ale widząc twoje zadowolenie na twarzy, uśmiech nie mam w to wątpliwości, że będzie inaczej…
Yeah 🙂