Dość wyczekiwany dzionek, aura za oknem ZAJEBISTA, zimowa, mroźna, więc Pniowiec obowiązkowy, mamy lekko ponad -10 na termometrach, śniegu jakieś 20 cm, lód dość spory, siekierka w ruch.
Pakujemy się ja, Marcin i młody (Dominik), jedziemy rodzinami będą się waryjotom przyglądać, a co :), jak zwykle udajemy się na plażę nr 5 tam spokojniej bez ludzi, ale trzeba trochę z bucika podeptać, a nie autem pod sam staw 🙂
Fajne miłe morsowanko przynajmniej jak dla mnie, ale szacun dla Marcina i Dominika bo zaczynają ten sport, a dziś już aura jak wspomniałem byłą wymagająca, mimo to, że uważam, że jest łatwiej to w cale nie do końca wiem czy tak jest ;), trzymam za was kciuku, młody za Ciebie też, tylko z rozwagą, uważaj, u mnie ostatnio pełny reset zanurzeniowy, tym razem tez nie było inaczej, i powiem tak, zagości to chyb a u mnie na stałe…
dzięki Wam za wspólne moczenie czterech liter i za publiczność rodzinną z mojej i Marcina strony – POZDRO
Miło było w takim doborowym towarzystwie 😁 pozdro