Szybki spontanik przed robotą korzystając z dość chłodnego poranka, jadę na Pniowiec, morsuje solo, ale nie do końca bo podczas moczenia czterech liter podleciał do mnie łabędź, dosłownie podleciał, a potem kręcił się obok mnie skubany, także to chyba już ostatnie morsowanie w tym sezonie, które mogę zaliczyć do MEGA udanego, do tego zakończyłem go pełnym resetem…
Dodaj komentarz